DROGA ŚWIATŁA: Fasada kościoła
Dominującym elementem bryły kościoła jest fasada wejściowa, ujęta z obu stron wysokimi na 60 metrów wieżami, nakrytymi strzelistymi hełmami pokrytymi miedzią. Fasada powiela wzorce romańskie, z łukiem pełnym, czyli półkolistym, okalającym główny portal wejściowy i portale boczne. Typowo romańska jest też ślepa galeryjka arkadowa nad rozetą z szarego piaskowca i ślepe triforia (czyli potrójne wnęki) w wieżach, kontynuujące linię galeryjki. Kolejne kondygnacje wież są przeprute na przemian oknami romańskimi i gotyckimi. Czworoboczny plan wież przyjmuje w ostatniej kondygnacji formę ośmioboczną. Stamtąd odzywają się wzywające wiernych dzwony, chronione przez masywne żaluzje. Powracając wzrokiem ku ziemi, przy narożach wież zobaczymy typowe dla polskiego gotyku ceglane przypory w formie skarp. Takie same jak przy zewnętrznych ścianach naw i prezbiterium.
Wieże, zaprojektowane w roku 1902 przez prof. Czesława Domaniewskiego, doczekały się budowy dopiero w latach 1924-1926. Z braku funduszy nie udało się ich przykryć wg projektu strzelistymi hełmami. Otrzymały jedynie prowizoryczne, niskie, kopertowe dachy. Ostateczne zwieńczenie wież wysokimi na 20 m i ważącymi po 10 ton hełmami z miedzi i stali dokonało się w mglisty dzień 6 listopada 1982 roku. Odtąd złocone krzyże na ich iglicach wznoszą się prawie 60 m nad miastem. Tuż pod nimi są złote kule (w jednej z nich znajduje się „kapsuła czasu” z dokumentem poświęcenia, ówczesną prasą i monetami), a jeszcze niżej – korony królewskie, zakładane w Polsce na wieżach kościołów, zwłaszcza mariackich, jako znak, że Matka Boża jest Patronką i Królową Polski.
Nasze wieże to to typowe dzwonnice, wynoszące kościelne dzwony wysoko, by ich głos dotarł jak najdalej. Bywało jednak, że dzwony były z wież ściągane. Podczas I wojny światowej zdjęli i wywieźli je Rosjanie, a podczas II – Niemcy. Okupanci zwykle wiedzą dobrze, że z dzwonów odlewa się znakomite armaty. Od tego czasu w przez ponad 20 lat nie odzywał się w św. Kazimierzu dzwon. Dopiero w 1963 r. z metali szlachetnych, zebranych przez proboszcza ks. Jana Górnego i parafian, ludwisarze u „Felczyńskiego” w Przemyślu odlali pięknie cztery dzwony, które następnie uroczyście poświęcił u nas prymas ks. kard. Wyszyński. Stały się one imiennikami Matki Jezusa, świętego patrona parafii, prymasa Polski oraz ks. proboszcza – przybrawszy imiona „Maria Królowa Polski”, „Kazimierz”, „Stefan” i „Jan Ewangelista”.
„Jan”, najmniejszy z dzwonów, ma swoje miejsce w sygnaturce. Na dachu kościoła, nad skrzyżowaniem naw – głównej i poprzecznej – jest jeszcze jedna wieża, a właściwie wieżyczka, czyli właśnie sygnaturka. Nazwę tę wzięła od dzwonu „sygnałowego” (łac. signum), który był w takich wieżyczkach wieszany już w średniowieczu, dla wzywania mnichów w klasztorach na wspólne modlitwy. To miejsce symboliczne – samo centrum krzyża, wykreślonego przez plan świątyni. Niegdyś w naszym kościele dzwon z sygnaturki odzywał się przy Podniesieniu i przed Komunią, w czasie Mszy Świętej. Dziś zastępują go dzwonki i gong w rękach ministrantów.
Żródło: Biuletyn Parafialny